Mateusz Kusznierewicz
(źródło: Polski Portal Olimpijski)
ps. "Cebula", zawodnik, który zrealizował marzenia pokoleń, mistrz olimpijski z Atlanty (1996) i mistrz świata z Aten (1998), wyróżniony jako jedyny Polak tytułem "Żeglarza Roku" ISAF (1999). Brązowy medalista olimpijski z Aten (2004).
Urodzony 29 kwietnia 1975 w Warszawie, absolwent miejscowego Liceum Ogólnokształcącego (SMS) przy ul. Konwiktorskiej, student bielańskiej AWF. Żeglarz (193 cm, 96 kg), reprezentant Yacht Klubu Polskiego Warszawa (od lipca 1984) w klasach: Optymist (1984-1991), OK. Dinghy (1991-1994) i Finn (od 1993), podopieczny trenerów: Lecha Pawlika, Jarosława Szlosera, Wiesława Kopera, Tytusa Konarzewskiego, Andrzeja Zawiei, Karola Jabłońskiego, Pawła Berka i Tomasza Rumszewicza (przygotowanie kondycyjne). Panuje opinia, że musiał zostać żeglarzem... Tak chciał jego ojciec, wodniak z Giżycka, który wprowadził go jako pierwszy na jacht żaglowy (gdy miał 3 lata), a potem (kiedy miał lat 6) zaprowadził do PKiN-u, aby nauczył się sztuki pływania, skakania do wody, modelarstwa, a nawet szkutnictwa. Chłopak miał znakomite warunki fizyczne, był urodzony "na pływaka" najwyższej klasy, ale jednak został żeglarzem. Ostatecznie o jego sportowym losie zdecydowała mama, która zapisała syna (miał lat 9) na kurs żeglarski w Nieporęcie nad Zalewem Zegrzyńskim. W ten sposób, na początku lat dziewięćdziesiątych (w 1992 zaczął pływać na łódce olimpijskiej) stał się jednym z grona naszych młodzików i juniorów, którzy zaczęli doganiać światową czołówkę. Zrobił to najszybciej i najefektowniej, gdyż jak się miało niebawem okazać, w Polsce narodził się talent, który spełnił marzenia żeglarskich pokoleń. Połączenie treningów i startów na przygotowawczym OK - Dinghy i Finnie spowodowało, że znalazł się w gronie najlepszych zawodników w obu tych klasach. Srebrne medale MŚ (1993, 1994) i złoty medal ME (1994) zdobył najpierw w klasie OK - Dinghy, potem przyszły złote medale ME juniorów w klasie Finn (1995, 1996), a tuż za nimi złoty medal olimpijski w Atlancie (1996), kiedy mistrz z Polski miał zaledwie 21 lat. Ten wielki wyczyn w klasie, która uważana jest powszechnie za najbardziej prestiżową w tej dyscyplinie sportu, odmienił w sposób zasadniczy nasze żeglarstwo: pozycję i opinię o nim na świecie oraz znaczenie, prestiż i sympatie w kraju. Dalsze sportowe wyczyny warszawianina i jego równie wielkie "możliwości medialne" (przystojny, wysoki i uśmiechnięty blondyn potrafi dbać o swój wizerunek) wybitnie tę pozycję umocniły. Obok pięciu tytułów MP juniorów, czterech seniorów (klasa OK - Dinghy) i dziesięciu złotych medali MP seniorów oraz trzech MP juniorów (klasa Finn) lista jego sukcesów na wielkich międzynarodowych regatach jest imponująca: złote medale MŚ Finn Gold Cup 1998 (Ateny) i 2000 Weymouth, srebrny medal MŚ Finn Gold Cup 1999 (Melbourne) oraz tytuł mistrza Europy 2000 (Palma de Mallorca) i wicemistrza Europy 1999 (Ostenda) a także 2003 (Marstrand). Na deser dwukrotna nominacja do tytułu Żeglarza Roku ISAF (1996, 1998) zakończona zasłużonym wyróżnieniem: Polak otrzymał ten tytuł w 1999 mając znakomitych rywali: Holendra Roya Heinera - zwycięzcę regat Admiral's Cup, Izraelczyka Arona McIntoscha - zwycięzcę klasy Mistral w SPA Regatta i Sail Auckland, trzykrotnego mistrza świata w klasie 49 Australijczyka Chrisa Nicholsona oraz mistrza świata w klasie Finn - Szweda Frederika Loofa. Powiedział z tej okazji reporterom: "Czuje się oszołomiony! Jest to ogromny zaszczyt i bardzo się cieszę! Oczywiście o wyborze dowiedziałem się jakiś czas przed ceremonią wręczenia nagród i właściwie nie docierało do mnie, co się tak naprawdę stało. Dopiero kiedy znalazłem się w ogromnej sali wśród wielu koronowanych głów, prezydentów oraz wszystkich najlepszych żeglarzy świata, zrozumiałem, że wszyscy patrzą na mnie i podziwiają jako najlepszego żeglarza, najlepszego spośród nich. Kiedy król Konstantyn wręczył mi nagrodę, ciężko mi było wykrztusić jakiekolwiek słowo. Po wygranych igrzyskach w Atlancie byłem najlepszym żeglarzem w swojej klasie, teraz zostałem najlepszym na świecie. Tytuł ten mógłbym porównać jedynie do nagrody polskiego MSZ dla najbardziej popularnego polskiego sportowca poza granicami kraju". Nie same jednak sukcesy są udziałem mistrza olimpijskiego z Atlanty. Znajdujący się stale w wysokiej formie, świetnie zorganizowany i "zaprogramowany" (tak mówi się najczęściej o jego dokładności czy nawet pedanterii) miał przywieść z igrzysk w Sydney kolejny złoty medal olimpijski. Znalazł się jednak w gronie tych, którzy "zawiedli" (Andrzej Wroński, Paweł Nastula). Zajął najgorsze ze świetnych miejsc - czwarte (poza podium). Dzielił się z kibicami swoimi troskami z igrzysk na łamach miesięcznika "Żagle": "Jak dziś pamiętam sytuację sprzed czterech lat z Atlanty. Stroiliśmy sobie żarty z Frederika Loofa! Był on wtedy głównym faworytem do złota. Jego zdenerwowanie i napięcie było widoczne na kilometr. Do nikogo się nie odzywał, nie reagował na zaczepki, funkcjonował w oderwaniu od rzeczywistości. Wtedy było to dla mnie nie do przyjęcia, jak można się tak stresować. Poczułem to w Sydney. Co innego startować "na spokojnie", a co innego w roli faworyta. To jak pływanie z kamieniem u szyi! Dodatkowo w Sydney spotkaliśmy się z warunkami wietrznymi, które były dla większości z nas całkowitym zaskoczeniem. Nie wiedziałem, co się dzieje. Ostatnie trzy lata ciężko trenowałem w Australii. Wydawało mi się, że dobrze poznałem akwen, a tu niespodzianka! Byłem rewelacyjnie przygotowany, manewry na wodzie wykonywałem tak samo dobrze, jak w najlepszych momentach swojej kariery, sprzęt miałem dobrany lepiej niż w Atlancie, a tu to wszystko nie miało racji bytu. Wiatr kręcił i wyczyniał takie cuda, że aż do tej pory nie mogę w to uwierzyć". Mistrz olimpijski z Atlanty dalej pływa, walczy i przygotowuje się do trzeciego startu olimpijskiego. Na przełomie roku przebywał na Florydzie przygotowując się do mistrzostw świata w Brazylii. Po powrocie do Europy czeka go start w Pucharach Świata (2) i mistrzostwach Europy. Odznaczony m. in. Krzyżem Kawalerskim OOP. Żonaty (Agnieszka Guzy). Mieszka w Warszawie.
Bibl.: Głuszek, Leksykon 1999, s. 252; Magazyn Olimpijski, 2000, nr 8 / 9, s. 97, nr 10/ 11, s. 135; Kronika sportu 2000, s. 231, 235, 236; Pawlak, Olimpijczycy, s. 146; Duński, Od Paryża, s. 464-465; Najlepsi z najlepszych, s. 100-103.
*1996 Atlanta: klasa Finn - 1 m. na 31 start. z wynikiem 32.00, zdobywając złoty medal olimpijski.
Miejsca K. w poszczególnych wyścigach: 10 - 4 -20- 4 - 9 - 1 - 2 - 1 - 1 - 10.
*2000 Sydney: klasa Finn - 4 m. z wynikiem 48 pkt (zw. I. Percy, W. Brytania - 35 pkt)
Miejsca K. w poszczególnych wyścigach: 1 - 4 - 11 - 8 - 15x - 3 - 12 - 9 - 5 - 6 - 1
*2004 Ateny: klasa Finn - 3 m.