Artykuły na temat Finna

W prasie polskiej i zagranicznej od czasu do czasu ukazuja się artykuły na temat klasy Finn. Dotycza nie tylko regat i współzawodnictwa. Finniści oprócz pływania zajmują się również sprawami pracy zawodowej, uczelni na której studiują, maja swoje hobby, spotykają się z tymi wszystkimi, którzy interesują się ich dokonaniami oraz śledzą na bieżąco ich postępy.


Stawianie łódki i wchodzenie do niej po wywrotce

autor: Bogusław Nowakowski

            Jestem niewysokim żeglarzem (170 cm), starszym panem z siwą brodą, który jednak nie zamierza szybko „pasować”, gdy mocniej wieje. W walce z wiatrem i falą często bywam pokonany i łódź przewraca się. Kilka razy, niestety, nie potrafiłem się uratować bez zewnętrznej pomocy, do czego trudno mi było przed sobą się przyznać. Jednocześnie uświadomiłem sobie niebezpieczeństwo nieopanowanego wodnego i wietrznego żywiołu, który musi wywoływać respekt. Miło mi było jednak usłyszeć w ubiegłym roku od osoby, której opinie bardzo cenię, że przy wywrotce, pomimo wieku, poruszam się na unieruchomionej wywrotką łódce relatywnie sprawnie, co zresztą skłoniło mnie m.in. do napisania tego artykułu. Drugą do tego przesłanką była konstatacja, jak bardzo zasadniczo Nowozelandczycy przygotowują łódkę do wywrotek, nie zalecając wypływania bez awaryjnego wyposażenia...

przejdź do tekstu i kliknij ten link


zdjęcie ze zbiorów S. Wieteska


'Kupujemy używanego Finna'

Jesień to dobry czas na pisanie artykułów. Pierwszy z nich napisał i przesłał do nas Piotr Mazur.
Piotr w artykule 'Kupujemy używanego Finna' porusza bardzo ważny temat mający wpływ na jakość pływania jak i na wyniki w regatach. Zakup szybkiej łódki jest sporą inwestycją i dlatego powinniśmy się do tego dobrze przygotować.

Polecamy. Aby przejść do artykułu - kliknij ten link


Wspomnienia Michała Romana Skalisza - osobista, bardzo prawdziwa historia. Szczególnie polecamy...

przejdź do tekstu i kliknij ten link


Zeglarstwo w PRL.
Młodzi zawodnicy nie mówcie, że macie ciężko. Przeczytajcie jak żeglowali wasi dziadkowie.

autor Zbyszek Malicki opublikowany w Magazynie Wiatr - kliknij ten link


Rok pełen zmian.
Rafał Szukiel opowiada o niezwykle burzliwym sezonie.

opublikowany w Magazynie Wiatr - kliknij ten link


A może bliżej morza - felieton Bogusława Nowakowskiego,

opublikowany w kwietniowym numerze Jachtingu - kliknij ten link.

zapraszamy, szczególnie doświadczonych zawodników


Z niekompetencją działaczy PZŻ borykał się od lat

Rozmawiał Michał Koronowski
2010-01-06, ostatnia aktualizacja 2010-01-06 17:12

Tomasz Rumszewicz

Fot. Krzysztof Skłodowski / AG
Tomasz Rumszewicz

Michał Koronowski: Jako trener polskich żeglarzy klasy Finn odniósł pan wiele sukcesów. Nie żal jest rozstawać się z pracą, którą wykonywało się przez ostatnich siedem lat?

Tomasz Rumszewicz: Ze strony czysto sportowej bez wątpienia jest mi żal, bo to koniec pracy ze wspaniałym zespołem. A to nie jest łatwe. Rafał Szukiel [AZS UWM Olsztyn - red.] jest bardzo doświadczonym zawodnikiem, można wręcz powiedzieć, że leciwym. Z kolei drugi Piotr Kula [BTŻ Biskupiec - red.] jest jeszcze bardzo młody, dziki i szalony. Współpracują ze sobą jednak znakomicie i są bardzo bliscy odniesienia spektakularnego wyniku. W ubiegłym roku Rafał wygrał prestiżowy Puchar Świata w Kilonii. A to oznacza, że stać go na zwycięstwo także w innych regatach jak np. mistrzostwa świata. We wszystkich największych imprezach bowiem uczestniczą ci sami, najlepsi żeglarze. Można to porównać do narciarskiego konkursu czterech skoczni.

Tak różowo nie wyglądała już pana współpraca z Polskim Związkiem Żeglarskim...

- Na pewno mi nie żal stosunków panujących w PZŻ. Szaleństwa, które tam obowiązuje, a przede wszystkim skrajnej niekompetencji. Borykałem się z tym od lat. Po zdobyciu przez Mateusza Kusznierewicza brązowego medalu na igrzyskach w Atenach przez działaczy związku po prostu zostałem wyrzucony. Jeśli ktoś nie jest zbyt pokorny i uległy, to w związku ma ciężko. Za to pozostali mają komfortowe warunki pracy. Za przykład można podać klasę 470 czy 49er, na które w ciągu ostatnich lat wydano miliony złotych. I doprowadzono to do ruiny, ponieważ w obu klasach do tej pory nie ma żadnego liczącego się, nawet przeciętnego zawodnika. A powód jest bardzo prosty - są nimi szalone decyzje podejmowane przez związek. Ja nawet ironicznie pytałem się, czy aby na pewno wykonują przemyślane ruchy? To nie przysparza mi sympatii ze strony PZŻ. Tyle że jaj nie potrzebuję. Mam swoje nazwisko i w branży żeglarskiej na świecie jestem dość dobrze notowany. I jak będę potrzebował roboty w tym zawodzie, to bez problemu ją znajdę.

Jaki był więc główny powód rezygnacji pana ze stanowiska trenera naszych finnistów?

- Moja decyzja nie polegała na odejściu z PZŻ, ale na niepodjęciu współpracy z Kajetanem Glinkiewiczem [trener - red.] jako człowiekiem, który ma się przyglądać mojej pracy i spijać samą śmietankę. Metoda podłączania ubogich krewnych do różnego rodzaju przedsięwzięć w Polsce jest powszechna. I ja tego nie akceptuję. Na szczęście zarówno Rafał Szukiel, jak i Piotr Kula są dobrze przygotowani i mocno rozpędzeni. Wiedzą, jakie popełniają błędy, jakie są ich słabe strony i nad czym muszą pracować. Jeżeli ktoś ze związku nie włoży tam kija w szprychy, to będzie to szło dalej. Wiem, że związek stara się na siłę znaleźć nowego trenera, bo działacze chyba się nie spodziewali, że do końca będę trwał przy swoim stanowisku

Z czego prócz doprowadzenia Kusznierewicza do podium olimpijskiego, jest pan najbardziej dumny?

- Za sukces poczytuję sobie obecną sytuację w klasie Finn. Klasa ta przez ostatnie lata nie była hołubiona przez związek. Zawodnicy znajdujący się w kadrze też nie dawali wielkich nadziei. Na Rafała nikt nie liczył, jeszcze 3-4 lata temu żeglował w okolicach 30.-40. miejsca. Ciągle w cieniu brata Wacława. Dopiero, kiedy wygrał eliminacje do igrzysk w Pekinie, kiedy został sam, poczynił olbrzymie postępy [na olimpiadzie był dziesiąty - red.]. W półtora roku doszedł do zwycięstwa w Pucharze Świata w Kilonii. Teraz będzie drugim po Kusznierewiczu zawodnikiem, którego nazwisko wykują tam na specjalnej marmurowej ścianie. Sukcesem dla mnie jest także Piotrek Kula, który jest szalenie pracowity. W minionym roku we wszystkich regatach Pucharu Świata prowadził z Rafałem. I wprawdzie wszystkie przegrał, to oznacza to, że lada chwila go dogoni.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn


Po sesji na uczelni poleciał na regaty do Miami

Michał Koronowski
2010-01-22, ostatnia aktualizacja 2010-01-22 20:03

Piotr Kula w Miami popłynie na wypożyczonej łódce

Piotr Kula w Miami popłynie na wypożyczonej łódce

Na Florydzie rozpoczynają się prestiżowe regaty Pucharu Świata Miami OCR Cup. Wśród najlepszych żeglarzy klasy Finn nie zabraknie Piotra Kuli z BTŻ Biskupiec. - Całe szczęście, że przed wylotem zdążyłem zaliczyć sesję na studiach - mówi zawodnik

To pierwsza impreza w tym roku, podczas której będzie miał okazję zaprezentować swoje umiejętności. Udział żeglarza z Biskupca w zawodach rozgrywanych na Florydzie przez długi czas stał pod znakiem zapytania. Po nie przedłużeniu umowy Polskiego Związku Żeglarskiego z Tomaszem Rumszewiczem, dotychczasowym trenerem klasy Finn, nieoczekiwanie zabrakło pieniędzy na wyjazd. Dzięki sponsorom (Brügmann Polska, Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko-Mazurskiego) udało się jednak zebrać niezbędne środki finansowe.

Piotr Kula szybko trafił na kolejny problem, którym był transport łódki do USA. Do tego niezbędna jest wysyłka drogą morską w kontenerze, a to wiąże się z niemałym wydatkiem. - Skontaktowałem się więc ze znajomymi zawodnikami ze Stanów Zjednoczonych i po tygodniu poszukiwań okazało się, że jeden z zaprzyjaźnionych żeglarzy może wypożyczyć mi sprzęt na miejscu - mówi zawodnik BTŻ Biskupiec. - To znacznie tańsza i wygodniejsza opcja. Choć drobną niedogodnością jest to, że nie będę startował na własnym, dostrojonym pod siebie sprzęcie. Biorę jednak swoje dwa żagle. Są dobrze uszyte i mam nadzieję, że będę miał wystarczająco dobrą prędkość.

Udało się także na czas wypełnić wszelkie wymagane formularze i z góry opłacić wpisowe w regatach. Kłopotu nie było również z zakwaterowaniem, które pomógł znaleźć właściciel łódki, na której będzie pływał.

Do zawodów Miami OCR Cup Piotr Kula przygotowuje się od początku grudnia ubiegłego roku. Przez ostatnie trzy miesiące wprawdzie niewiele żeglował, za to braki starał się rekompensować podczas ćwiczeń na siłowni, ergometrze wioślarskim oraz niezwykle męczących zajęciach ogólnorozwojowych.

- Bywało tak, że od poniedziałku do piątku nie rozstawałem się z bólem mięśni - nie ukrywa Piotr Kula. - Stare zakwasy nie nadążały ustąpić przed pojawieniem się nowych. Pozwalałem sobie na odpoczynek tylko w weekendy i naturalnie trochę w święta. W efekcie poprawiłem szybkość, zwinność i siłę. Oczywiście moi przeciwnicy nie przespali zimy, ale na pewno pot, w którym topiłem ostatnio koszulki, mi nie zaszkodzi.

Mordercze przygotowania do regat musiał pogodzić z nauką do sesji zimowej na Uniwersytecie Gdańskim, gdzie studiuje na kierunku ekonomia. - Jeszcze w środę zdawałem dwa egzaminy, a już czterdzieści minut po ostatnim siedziałem w pociągu do Warszawy, gdzie czekał samolot do USA. - Ta sesja naprawdę dobrze się dla mnie poukładała i nawet oceny mam najlepsze od początku studiów. Bardzo ważne jest dla mnie, by pogodzić sport z nauką. Szczęśliwie jak dotąd mi się udaje - dodaje żeglarz.

Regaty na Florydzie rozgrywane będą w dniach 24-30 stycznia. Zabraknie tam drugiego z kadry finnistów Rafała Szukiela z Olsztyna, który wyjechał na zgrupowanie do Hyeres we Francji razem z zawodnikami klasy Laser.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn